„Twardochlebowe zachwyty” – odc. 04 – Festiwal Sacrum Non Profanum – Podsumowanie?

Marek Koszur
Autor Marek Koszur
3 min lektury
Review Overview

Podsumowanie?

Nie.

Dwudziestu lat pracy żaden mocarz nie jest w stanie unieść, objąć i opisać.

Bo co? Podliczy kilometry w sprawach festiwalu pokonane, godziny w sekretariatach gabinetów odsiedziane, w oczekiwaniu na audiencję u urzędnika, który klucza francuskiego od wiolinowego nie odróżnia? W żaden worek nie da się zamknąć i zważyć stresu na chwilę przed uniesieniem batuty przez dyrygenta. Nie zmierzy się bicia serca, gdy ostatni akord wybrzmi, a publiczność jeszcze nie ocknie się z transu i… właśnie, nagrodzi brawami dzieło wykrzesane tygodniami prób?

Dwadzieścia lat… 

W tym felietonie filmowych zobaczą Państwo ostatnie sekundy dwudziestej edycji Festiwalu Sacrum Non Profanum. Kamera nie zarejestrowała nic, poza tym, co Państwo ujrzą na scenie filharmonii. Bo nic poza podziękowaniem twórcy festiwalu, prof. Bohdana Boguszewskiego się nie wydarzyło. 

Profesor podziękował… nam!

Profesorowi nie podziękował NIKT!

Nie było uścisku dłoni czy ukłonu, markującego choćby elementarny szacunek dla dwóch dziesięcioleci pracy na rzecz podnoszenia prestiżu miasta, które na co dzień i na zewnątrz reprezentują ludzie szczęśliwie wolni od pokory. Tak. Jest coś takiego. A objawia się szacunkiem.

Powtórzę – jak to możliwe, że nikt Profesorowi nie podziękował, nie podsumował DWUDZIESTU LAT pracy? 

Otóż odpowiedź na to pytanie zupełnie mnie nie interesuje. 

W przeciwnym razie musiałbym zajmować się ludźmi, którzy z natury swej są szalenie mało interesujący. A że Festiwal na liście swoich „gospodarskich” osiągnięć umieszczają? Ba! Mówią, że go sponsorowali? Odcinali datki z naszych, społecznych pieniędzy, a bodaj przed dwoma laty ani grosza nie dali. 

– I co nam pan zrobi? – jakbym słyszał tę tak doskonale nam znaną frazę, alla Polacca!

To żadna przyjemność doszukiwać się elementów kindersztuby tam, gdzie jej nigdy nie było. 

Pal sześć urzędników, polityków, trybunów.

Ważny jest Festiwal. Nasz, szczeciński. 

Podobnego przedsięwzięcia, całkowicie made in Szczecin w sferze kultury chyba sobie nie przypominam, a jeśli się mylę, już wkładam włosienicę. Niech mi tylko ktoś zechce przypomnieć. 

Festiwal Małych Form, Teatru Jednego Aktora, w końcu – Kontrapunkt? 

Plastycy w Marianowie?

Kamień Pomorski i Międzyzdroje?

Proszę, jeszcze, jeszcze! 

Przywołujmy pułki i odwody, formujmy grupę uderzeniową, zabezpieczajmy flanki do starcia z miernotą. 

Straciliśmy twarz regionu morskiego. Próbują ratować ją zasobni we własne dokonania i doświadczenia ludzie klasy Profesora – ideowcy i idealiści. Prywatni przedsiębiorcy. 

Profesor ma w ręku… batutę… 

A ta do czego służy? Tak! Na najmniejszy jej ruch reagują wszyscy muzycy. Ci mają przyjaciół i znajomych plastyków. Dołączcie! Hallo, literaci! Aktorzy – teatr jest firmą, uwierzcie w to i przekonajcie, się, że w firmie jest wasz ratunek i siła, a w końcu – artystyczna niezależność! 

Czas na Parnas! 

Sacrum non profanum!

Review Overview
Proszę udostępnić ten artykuł
Proszę wyrazić swoją opinię

Proszę wyrazić swoją opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *