„Twardochlebowe zachwyty”, odc. 1 – Mikołaj Szczęsny – współtwórca Festiwalu Sacrum Non Profanum

Nieobecność nieusprawiedliwiona. Pisze te słowa z perspektywy minionego roku. Jubileuszowa edycja fetiswalu Sacrum Non Profanum stargardzki festiwal im. Marka Jasińskiego, njśiwęższe wydawnictwa Książnicy Pomorskiej z partyturami kompozycji prof. Marka Jasińskiego. Pisał on utwory otwierające te koncerty. Wreszcie, w duchu przyjaźni i szczególnego porozumienia z prof. Bohdanem Boguszewskim - Marek Jasiński opracował dwanaście kolęd. Wszystkie już są dostępne po krytycznej redakcji muzykologicznej dzięki właśnie Książnicy. To wszystko jednak nie usprawiedliwia tak przedwczesnego odejścia Marka Jasińskiego i Mikołaja Szczęsnego. Ich wielkiej przyjaźni i muzycznemu zespoleniu Bogdan Twardochleb, dziennikarz, pisarz, obserwator szczecińskiego życia muzycznego - zaprzyjaźniony z trójką twórców - rysuje ich portrety kreską pełną intensywności, przesycona emocjonalnymi barwami, uzmysławiając nam, jakim darem dla miasta i regionu są Marek Jasiński, Mikołaj Szczęsny i Bohdan Boguszewski.

Marek Koszur
Autor Marek Koszur
2 min lektury
Review Overview

Zadzwonił telefon.

– Wtedy… – Bogdan zaakcentował ten zaimek przysłowny. – Czy w tytule cyklu nie powinniśmy powiedzieć: Wtedy… było ich trzech?

– Masz rację – odpowiedziałem, ale…

Ale „być” można przecież na różne sposoby.

W relacjach między ludźmi rzeczywiście sobie bliskimi, pojawiają się więzy trzeciego, siódmego czy nawet setnego stopnia. Potwierdzam to z własnego doświadczenia. Mimo upływu wielu, wielu lat, z niektórymi moimi przyjaciółmi NIGDY się nie pożegnałem. Oni ze mną także, czego nieustannie dają mi wyraźne znaki….

Ale słuchając Bogdana natychmiast zrozumiałem, że myli się w dwójnasób! To jasne! Było ich nie trzech, a… czterech! Jak mogłem tego faktu wcześniej nie zauważyć! Bogdan Twardochleb był tym właśnie czwartym z ich trzech.

Obecny we wszystkich ważnych momentach aranżowanych przez Marka Jasińskiego, Mikołaja Szczęsnego i Bohdana Boguszewskiego. Podróżował z nimi, uczestniczył w dysputach, pisał recenzje i relacje. Będąc wśród nich – wyrażał swoje uwagi i oceny.

Pytali go? Na pewno! Bywał pierwszym odbiorcą spontanicznych pomysłów i owoców sporów? Bezwzględnie, tak! Dziennikarz, komentator, eseista, pisarz, krytyk. A nade wszystko Meloman.

Oni byli dla Bogdana w takim samym stopniu nieodzowni, jak on – dla nich.

I zrozumiałem jeszcze jedno. Marek, Mikołaj i Bogdan wiedzieli o sobie wszystko. Ale nie tyle, ile Bogdan o nich, razem wziętych. Oni ranili palce wspinając się na Parnas, tworzyli, realizowali swoje wizje. Bogdan widział całą tę twórczą inżynierię, która tę Trójkę tak mocno spinała.

Proszę posłuchać tych Bogdanowych „wzruszeń”, świadectwa ogromnego wzajemnego szacunku i zespolenia.

Tak, było ich… czterech!

Review Overview
Proszę udostępnić ten artykuł
Zapraszam do komentowania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *