I dlaczego tylko/aż tyle? Kto ustala ceny? Co jest podstawą kalkulacji? Chęć zarobienia. Płaci widz. A ten sknera jest i wszystko chciałby za darmo.
Prasa podała informację, że pewna wokalistka zrezygnowała z honorariów za sylwestrowy występ w telewizji i przyjęła ofertę milionera. Szczwana sztuka. A milioner? Jest wyłącznie… milionerem. I jedynym jego atutem są owe miliony. NIestety, tymi milionami deprawuje innych. Sankcjonuje ich kwalifikacje wysokością swojej rozrzutności.
Takich milionerów, jak niektórych kierowców winno się na reedukacyjne kursy wysyłać, by uświadomić im, że siła pieniądza działa w dwie strony: mądrego wzbogaci, głupiego ośmieszy.
Za zwiedzenie wszystkich wystaw w Muzeum Narodowym płacę osiem złotych. Za benefis przyjaciela dyrektora teatru nawet 500 było mało.
- No wie pan, nie było żadnych problemów ze sprzedażą tych biletów. Ponad połowę, jeśli pamiętam, wykupiła jedna firma…
Szybko zostałem „uziemiony” w moim oburzeniu. Dyrektor wyjaśnił sprawę w dwóch zdaniach
- A kto występował na tych benefisach? A ile oni biorą za normalne, rutynowe występy? A rowerem z Warszawy i Krakowa tu nie przyjechali, na kozetce w poczekalni teatru spać też nie będą, do baru Turysta czy na pasztecik ich nie zabiorę. Jasne?
Jak słońce. Chcesz pooblizywać się w gronie śmietanki polskich artystów – płać.
Tu działa próżność ludzka. Jakiś milioner, który pewnie chlapnął językiem: każdą wokalistkę mogę mieć – udowodnił być może innemu milionerowi, że słów na wiatr nie rzuca. W miasto poszła wiadomość – gość ma gest, płaci. To może kuplecik mu ułożymy, balecik dobierzemy – niech się biedaczysko zabawi. A jutro ogłosi kolejną promocję: pralkę, lodówkę za pół, za ćwierć ceny, a nawet za jeden procent sprzeda. Byleby tylko pieniądz się kręcił.
Jak chora jest nasza gospodarka. Jak łupi obywateli, którzy i tak są zadowoleni, bo z dnia na dzień jednak lepiej im się wiedzie. Ilu w minionym roku przybyło nam milionerów? W 2023 – 14 tysięcy podatników wykazało dochód przekraczający milion złotych,
Kilka lat temu uczestniczyłem w balu biznesmenów. Woda mineralna za 2.50 kosztowała 100. A kto im zabroni? Zaproszenie na bal, do pustego talerza – chyba 1500.
Bilety… Dziś kupisz przez internet, w kasie, zamówisz telefonicznie. Pół wieku temu przed każdym kinem mogłeś kupić bilet u konika. Gość stawał o świcie w kolejce, kupował najlepsze miejsca i spóźnionym, mniej obrotnym amatorom sztuki serwował te bilety za podwójną cenę.
Dziś jest podobnie, ale to ludzie są konikami sami dla siebie. Wydadzą ostatni grosz byleby tylko wyjść z domu.