Kalosze szansonistki

Longplaye pod pachą, koszule z monstrualnie długimi kołnierzykami, spodnie dzwony, długie włosy... Jacy my byliśmy światowi i kulturalni. Moda? Nie, to były wyzwania, tęsknoty, nierzadko karykaturalnie spełniane, ale emocjonowały nas bez reszty. Ile wtedy elektrycznych gitar w Technikum Mechaniczno-Energetycznym zbudowano? No, a a dziś?

Marek Koszur
Autor Marek Koszur
3 min lektury
Review Overview

Myślę, że emocjonowały nas w równym stopniu jak drużyny piłkarskie. A jak wychodziły na scenę, w miniówach, stawały w świetle reflektorów, w kretonowych sukienkach z Dany – nie było silnego. Pewnie, że się w jednej, no, dobrze – w dwóch -podkochiwałem. Ale – o przepraszam – nie sam. Wtedy koleżeństwo było cnotą. Na randki chodziliśmy… trójkami. Po randce debatowaliśmy.

  • Ciebie woli…
  • Ja nie mam szan, ty masz większe.

Potem pytaliśmy jej koleżanki – i co, i co? Mówiła coś? Nie powiemy. Lepiej sprawdź czy masz coś w kieszeni w kurtce. Kiedyś myślałem, że warto byłoby pójść do starej budy i sprawdzić, czy na korytarzowej posadzce są jeszcze ślady rakietowej gonitwy po liścik wrzucony do kieszeni.

Aktorka. Piosenkarka. Recytatorka… Wtedy – „towar” najwyższego pożądania. I niech mi wybaczonym będzie to cudzysłowem oprawione określenie, ale tak było!

Wróg Demencji

Nie wiem, jak te sprawy są zorganizowane u dziewcząt, ale my, chłopaki, musieliśmy mieć swoją na przykład Joan Baez czy Janis Joplin. One m miały chyba większy wybór. Ale kto kochałby się nie tyle w osobie co legendzie Heleny Modrzejewskiej czy Sarah Bernhard? Albo taka Clara Schumann.

Jeden z kolegów (przypominam, szkoła techniczna, faceci od wysokich napięć, linii przesyłowych, silników i izolatorów) przeczytał kiedyś wpis do swojego pamiętnika (te prowadziliśmy oficjalnie i publicznie) – miała alabastrową skórę z wyraźnymi błękitnym kreskami żył, które spełniały się uczuciem… Już. e pamietam.

Pięciu facetów, udających, że palą papierosy, porozrzucanych po pokoju jednego z nas, milczących dłuższą chwilę po takim wpisie…

Artystki…

Chyba Krystyna… (udaję, ze niby nie pamiętam) pierwsza zaczęła chodzić w takich srebrnych gumowcach. Żadna inna się nie odważyła, choć każda aż piszczała, żeby je włożyć, ale Krystyna była artystką. A cala reszta 0 nie. Więc nie będąc artystą nie można było ubierać się jak ona, bo to byłoby oszustwo…

No. Sam uwierzyć nie mogę w to, co wylewa się z pamięci. Ale tak było.

I myślę, że jest nadal, choć forma ekspresji związanej z podziwianą na scenie aktorką i to: cześć, gdy wychodziła już drzwiami dla personelu, bez kostiumu i makijażu, niekiedy wieszając się na twoim ramieniu, lekko podskakując coś tam zaczynała mówić… – trochę się zmieniła/ Ale może to nasza wina? Może nie opromieniamy tych dziewcząt tak, jak rozbiliśmy to niegdyś. Korci mnie, aby… spróbować. Może podejdę pod te drzwi, stanę, wbiegnie z nich jakaś aktorka, zatrzyma się i opromieni swim spojrzeniem.

  • Czy coś się stało? Pomóc panu, chce Pan wejść, proszę podać ramię pomogę…
Podać ramię…

Zeszyty były drogie, więc te już zapisane, z ubiegłego roku – wyklejało się fotosami aktorek, scenami z filmów.

Nigdy wcześniej nie uświadamiałem sobie, że ten szczególny teatr od zawsze nosimy w sobie.

Review Overview
KATEGORIE:
Proszę udostępnić ten artykuł
Proszę wyrazić swoją opinię

Proszę wyrazić swoją opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *