Każdy dzieciak marzy o chwili, gdy wreszcie poskromi swój rower, każe odkręcić boczne kółka asekuracyjne i… pomknie przed siebie.
Niewiele rzeczy wzrusza mnie bardziej jak te mini-filmy pokazujące dwuletnią damę przy toaletce swojej mamy, gdy w sposób zupełnie niewymuszony, wolny od jakichkolwiek ograniczeń, pracuje nad własnym makijażem. Nie równo? Za dużo? A kto to powiedział? Dziecko nie widzi takich subtelności, Dziecko jest zafascynowane możliwością zmiany własnego wyglądu, stawania się kimś innym, oczywiście, w pierwszym rzędzie – człowiekiem dorosłym.
Czyż nie jest to definicja teatru?
Piaskownice sztuki.
Ile w mieście mamy miejsc, które w sposób skuteczny wprowadzają dzieciarnię w świat kreacji, wrażliwości, fantazji, poezji?
Dlaczego liderzy miasta i regionu nie dostrzegają tych zagadnień? Bo sami są ubodzy i małego serca. Skrzywdzono ich, nie przyprawiając skrzydeł z tektury. Gdyby było inaczej, dziś mieliby skrzydła prawdziwe.
Tekst w opracowaniu – jak pobudzić i uruchomić mechanizmy miejskie, by te zadbały o wychowanie w sztuce i wrażliwości najmłodszych szczecinian?
Pedagodzy, wychowawcy – proszę kontynuować ten tekst. Zapraszam.