Oj, zaboli. Albo — rozśmieszy?
Albo — jedno i drugie.
W TVSiódemce zajmujemy się kwestiami morza i kultury. Wiele uwagi poświęcamy sprawom cywilizacyjnym — w ich obrębie mieści się rozpoznawalność naszego „podwórka” w świecie.�A ta rozpoznawalność jest… ŻADNA.
To znaczy: w klepiskowej, podwórkowej, zagrodowej publicystyce, a raczej w codziennej medialnej paplaninie — polegającej na odnotowywaniu mniej lub bardziej znaczących lokalnie faktów — jesteśmy cudem świata, ulubieńcem Stworzyciela, pupilem Mechaników Czasu; bez nas świat praktycznie nie istnieje. U nas nie ma pokrzyw ani kałuż, dziur w chodniku czy chamskiego zachowania. U nas wszystko jest wyjątkowe, wybitne, wyczynowe i niepowtarzalne. Ta ostatnia kategoria akurat warta jest potwierdzenia: nic dwa razy tak samo zepsuć nie potrafimy. Każdy kolejny raz — jest gorzej.
Przesadzam? Dokładnie na tym polega moja metoda. Bo na tak namalowanym tle proszę położyć dowody strony przeciwnej — czyli szczecińskie cuda.�I co? Lśnią jak klejnoty królowej Saby? Cały świat ich nam zazdrości?
Zbieram się i zbieram, żeby zebrać więcej słów na temat szczecińskiej literatury. Chodzę po antykwariatach, skupuję nierzadko zatęchłe, piwniczne albo przesuszone i zwilgotniałe poddaszowe egzemplarze książek szczecińskich twórców. Wszędzie w stopce informacja: „Wydanie pierwsze” (i zazwyczaj jedyne, a zarazem ostatnie). Nakład — taki jak wtedy: 2–3 tysiące egzemplarzy. Dystrybucja była rutynowa: trzecia część nakładu — do bibliotek; reszta — na majowe kiermasze, jako egzemplarze przecenione. Inne — jako nagrody dla przodowników pracy lub emerytów, którzy o niczym innym nie marzyli, jak tylko o czytaniu szczecińskiej literatury.
A nazwiska twórców? Ba! Encyklopedyczne.
Postawiłem sobie takie kryteria:
### autor szczeciński — najlepiej urodzony tutaj, wykształcony i wieńcem laurowym ukoronowany (przed wojną, wiadomo, dyplomy wręczała Akademia Literatury; dziś mamy np. marszałka – fundatora nagrody literackiej, zawziętego czytelnika i „ewaluatora” literatury — myślę o marszałku jako urzędzie, bez obaw. Państwo myśleli, że o kim? Nie, proszę nie wkładać mi w usta słów, których nie wypowiedziałem!
### książka z ostatniego osiemdziesięciolecia: nagrodzona, wyróżniona, dostrzeżona, przetłumaczona na język obcy, tam uhonorowana i ostatnio wznowiona;
### wkład tej szczecińskiej twórczości w rozwój polskiej literatury: czy szczecińscy twórcy i ich dzieła w jakikolwiek sposób przyczynili się do wzbogacenia dorobku polskiego Parnasu? Może choć jeden ćwiek w podkowie Pegaza został tu, u ujścia Odry, wbity w jego kopyto?
### rozpoznawalność autorów i ich obecność w ścisłym krajowym gronie opiniotwórczych postaci, nadających ton, kierunek myśli, koncepcji, estetyki.
Jaki wynik uzyskałem?
Zanim go ogłoszę — dwa zdania o literaturze na łamach TVSiódemki.
Wojewoda Leonard Borkowicz chciał, niczym rosyjski sadownik Miczurin, wychodować szczeciński nurt-„szczep” literacki. Po 1945 roku ściągał do miasta znane nazwiska. Twórcom ofiarowywano poniemieckie wille — z pierzynami i obrazami Dekkerta na ścianach. Wódkę i papierosy dowożono w ilościach nieograniczonych. Obiecywano auto sprowadzone z Berlina za śmieszne pieniądze. Byle tylko oni, pisarze — bo to była w przed- i tużpowojennej Polsce kasta zwarta i opiniotwórcza — zostali w Szczecinie. Władza liczyła się z literatami. Niezbyt długo, ale początki bywały obiecujące.
O szczecińskich epizodach niektórych pisarzy polskich pisała „dla naszych dzieci” Maria Kurecka-Wirpsza. Jej odręczne zapiski znalazłem w archiwum Książnicy Pomorskiej i na łamach TVSiódemki prezentuję — za chwilę — kolejny odcinek.
Wracając do ankiety…
Czy gdzieś ktoś w weryfikowalny sposób potwierdzi, że mamy wśród nas twórców spełniających wskazane wyżej kryteria. Tak, ja też w to — podobnie jak Państwo — nie wierzę, ale sprawdzić muszę.
Oto lista pisarzy szczecińskich minionego osiemdziesięciolecia.
Jest krótka, jeśli idzie o długość, i długa, jeśli mierzyć ją przymiarem krótkim.
1) Jerzy Andrzejewski (1909–1983)
Prozaik i publicysta, jeden z najważniejszych autorów literatury powojennej. Mieszkał w Szczecinie w latach 1949–1952, współtworząc tu życie literackie (m.in. Klub 13 Muz) i lokalne struktury środowiskowe. Najbardziej znany z powieści Popiół i diament — mocno obecnej w szkolnym i akademickim obiegu.�Wznawianie / ostatnie potwierdzone wydanie online: edycja „lektury z opracowaniem” figuruje z datą wydania 2015.
2) Konstanty Ildefons Gałczyński (1905–1953)
Poeta o gigantycznej rozpoznawalności (od liryki po satyrę), stale obecny w edukacji i kulturze popularnej. W latach 1948–1949 mieszkał w Szczecinie, współzakładał Klub 13 Muz i pisał wiersze „szczecińskie” (m.in. Wiosna w Szczecinie). Ten epizod jest jednym z „legendarnych” momentów powojennego miasta. Wznawianie / ostatnie potwierdzone wydanie online: widoczne są nowe wydania (np. Teatrzyk Zielona Gęś — 2024).
3) Tymoteusz Karpowicz (1921–2005)
Czołowy twórca polskiej poezji lingwistycznej — autor, którego znaczenie rośnie zwłaszcza w ujęciach akademickich i w historii nowoczesności. W latach 1945–1949 mieszkał w Szczecinie i pracował w Polskim Radiu, co mocno wiąże jego wczesne lata z miastem. Jego tom Słoje zadrzewne był nominowany do Nike (2000). Wznawianie / ostatnie potwierdzone wydania online: m.in. Utwory poetyckie (Ossolineum, BN) — 2014 oraz Eseje (t. 2 „Dzieł zebranych”) — 2020.
4) Witold Wirpsza (1918–1985)
Poeta, prozaik, krytyk i wybitny tłumacz literatury niemieckiej (m.in. wraz z Marią Kurecką). W latach 1947–1956 mieszkał i pracował w Szczecinie (m.in. w instytucjach kultury i radiu), a miasto uhonorowało go nagrodą literacką (1955). Otrzymał też ważne wyróżnienia translatorskie, m.in. Johann-Heinrich-Voß-Preis (1967). Wznawianie / ostatnie potwierdzone wydanie online: Morderca i inne opowiadania — wydanie z 2024 r.
5) Leszek Szaruga (1946–2024)
Poeta, eseista i tłumacz, związany z nowoczesnymi debatami o literaturze (także jako redaktor „drugiego obiegu”). Od 2003 r. był związany dydaktycznie z Uniwersytetem Szczecińskim, a jego dorobek ma rangę ogólnopolską (m.in. Nagroda Kościelskich 1986). Bywał nominowany do dużych nagród poetyckich i literackich w ostatnich latach. Wznawianie / ostatnie potwierdzone wydanie online: tom Wyraz (PIW) — 2024.
6) Brygida Helbig (ur. 1963)
Pisarka i literaturoznawczyni urodzona w Szczecinie, działająca w obiegu polsko-niemieckim i pisząca w dwóch językach. Była nominowana do Nike (w tym w finale za Niebko) i ma udokumentowane przekłady na niemiecki. Jej twórczość jest ważna także jako zapis doświadczenia migracyjnego i międzykulturowego. Wznawianie / ostatnie potwierdzone wydania online: np. Enerdowce i inne ludzie — edycje 2011 i 2014; ponadto nowa książka W imię matki i córki — 2025.
I to tyle. Szczeciński ugór — jak widać — niczym beton gwarantuje, że nic wartościowego, ponadregionalnego nie urodzi.
Ale w nas rodzi się pytanie: dlaczego?
Bezpłodność twórcza jest wynikiem — oczywiście — braku polityki kulturalnej w mieście i regionie. Aby taką stworzyć i realizować, trzeba mieć w swoim gronie liderów ludzi, którzy rangę i znaczenie literatury wyssali nie z rowerowego bidonu, tylko ze szkoły, obycia i kindersztuby.
Kto jest temu stanowi rzeczy winny? Świetnie nam dziś idzie pisanie tego felietonu, bo na tak trudne pytania mamy natychmiast wzorcowe odpowiedzi: winni jesteśmy my. Po pierwsze dlatego, że nie wysuwamy z naszego grona na liderów ludzi wykształconych, wrażliwych i pokornych, a preferujemy pustaki, narcystyczne natury i miglanców. Głosujemy na nich bez mrugnięcia okiem na kolejne kadencje.
Dlaczego? Bo oni są tacy nasi, swojscy, tacy — wiecie, rozumiecie — „tacy jak my”. Więc po co szukać obcego, skoro swój jest ciągle pod ręką. No i taki grzeczny, jeden z drugim, dobrze wychodzi na zdjęciach.


