A dlaczegóżby nie? Przy wejściu tej i kilku innych instytucji kultury, nad ich nazwą przybito (to nie jest słowo przypadkiem tu użyte) tablicę: Urząd Marszałkowski.
Postaram si ę w tym tygodniu zapytać panią rzeczniczkę Gabrielę Wiatr, czy NIE umieszczanie takich tablic jest administracyjnie karalne? Trzeb takie tablice montować? W jakim celu? Co dla mnie nowego i ważnego wynika z faktu, ze tablica taka tutaj wisi?
Słyszę, że jednym. z pomysłów na nowy kształt Muzeum Narodowego jest wyniesienie z niego skarbów, kosztowności, dzieł sztuki… na Zamek. Ten od dawna poszukuje antykwarycznych cymeliów z tabliczkami inwentaryzacyjnymi Scholss Stettin. Z tego co słyszę, nie ma na Zamku ani jednego oryginalnego mebla z taką tabliczką.
Pomysł na rabunek muzeum ma swój sens. Będą muzealnicy mieli wreszcie trochę więcej miejsca. No, czyż nie o to cały czas walczą? Pomożemy im. My. Urząd Marszałkowski, jak czytam na tabliczce nad wejściem do Zamku.
No, a skoro już sobole, arrasy, malowidła, wojenne trofea, kolie i rubiny na Zamek wrócą, to kto, no kto, proszę się dobrze zastanowić KTO jest jedynym w naszym kręgu godnym manekinem do ustawienia go pośród tych cudowności, uprawnionym do obcowania z tymi skarbami? Proponuję zorganizować konkurs, taki sam jak ostatnio na dyrektora Muzeum. Mamy wprawioną komisję Konkursową – Zarząd Regionu. Rach-ciach i wybór dokonany.
Kopina i żart to kategoria socjologiczna i statystyczna
Specjaliści badający nastroje społeczne oraz kabareciarze to dwa wiarygodne sygnalizatory poziomu społecznej frustracji.
Im więcej śmiechu, tym poziom smutku jest wyższy.
Kwestia jest nadzwyczajnie poważna. I nie żartuję, choć krotochwilność felietonu mogłaby na to wskazywać – sprawa jest poważna. Zbyt dobrze rozumiemy już wszyscy na czym polega zabawa w zarządzanie. Rozumiemy skutki ewentualnych błędów w zarządzaniu naszymi małymi przedsiębiorstwami. Ale urzędnika żadna plaga egipska nie dotknie. No, chyba, że – mówi mi jeden najwyższych obecnie urzędników w państwie – złapałbyś go za rękę, że kradnie. My tu inne mamy problemy na stole. Ale bądź czujny.
Nie pomoże już zestawienie kosztów funkcjonowania instytucji kultury. Są piramidalne. Zyski – jak cę mogę – to osobny temat: jak Teatr Polski zarabia, a bilety ma sprzedane na wiele tygodni? Zarabia na czym? Po to ten teatr zbudowaliśmy? Salę Szekspirowską moglibyśmy równie dobrze nazwać Kapuścianą. Bo nazwa – jak widać – do niczego nie zobowiązuje. Ale jak dobrze legenduje wydane środki.
No, piękne musicale, tańce i harce? – słyszę. Ale to jest estrada. A my mamy – przeliterować? – TEATR POLSKI . Czyli jaki? Zmieńmy natychmiast nazwę. Ogłaszam konkurs. Dodatkowe punkty za użycie określenia nawiązującego do osoby (fizycznej i prawnej) finansującej budowę i współratującej funkcjonowanie placówki).
Urząd Marszałkowski szasta szmalem w sposób nakazujący rozważenie poważnej konsultacji specjalistycznej. Od ponad pół roku czekam na wyjaśnienie okoliczności, idei, zasadności i efektów żałosnego koncertu na moście w Siekierkach. Sposób, w jaki biuro pani rzecznik Urzędu Marszałkowskiego traktuje pytania dziennikarza – nie dziwi. No bo, kto zdobędzie się na pełną szczerość i powie: tak, to było nierozsądne.
Więc brną w odpowiedzi ich ośmieszające. Nie wiem, czy pracownicy służby prasowej urzędu mają w zakresie obowiązków wpisane – świecić własną twarzą i godnością w obronie pomysłów kierownictwa. Zaiste, byłby to ciekawy zapis.
I tak dalej, i tak dalej… Tak, PT Czytelnicy. Jak nie mamy wiertła, to musimy tę dziurę paluszkiem wydłubać, świeżego powietrza wpuścić, umysł urzędniczy orzeźwić.
Zapraszam do współredagowania.